Długo nie było wpisu, a to dlatego że zmieniliśmy kraj i padła mi bateria w telefonie. Możliwe, że nie damy rady opublikować wszystkich wpisów zapisanych na kartce papieru. Wtedy posty zostaną przepisane i zamieszczone po powrocie do domu. Poniżej wpis z 5-go dnia.
Rankiem, w poniedziałek (19.06.2017) odwiedziliśmy Kupari pod Dubrownikiem. Jeżeli ktoś regularnie jeździ w tamte rejony, to polecamy odwiedzić to miejsce. Kupari to kurort opuszczonych hoteli po ostatniej wojnie w Jugosławii. Wrażenia nieziemskie. Chodzisz korytarzami i widzisz te wszystkie zdobione płytki, zrujnowane fikuśne schody, powybijane okna i ściany z odpryskami po pociskach. Zastanawiasz się jak to mogło wyglądać przed wojną. Gdy obserwujesz to wszystko tuż po wschodzie słońca, przy pustej okolicy, to masz wrażenie że wojna skończyła się tutaj wczoraj, a nie 20 lat temu. Nie będę tu pisał o genezie konfliktu bałkańskiego, ale jak widzę nagrobki żołnierzy w rożnych miastach, to myślę sobie, że jakaś matka albo żona pewnie płacze do dziś. Ktoś, kiedyś zrobił tym ludziom wielką krzywdę, ale to temat na oddzielną dyskusje. W każdym razie jest tutaj dużo znaków wojny.
Dziś staliśmy przed granicą z Czarnogórą i paliliśmy się w słońcu. Gdy wybieraliśmy się tutaj i rozmawiałem z kolega z pracy, to powiedział ze upał nad Adriatykiem jest konkretny i już mi współczuje :D. Pozdrawiamy z pierwszej plaży w Czarnogórze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz