Jechaliśmy wczoraj, jechaliśmy dzisiaj i tak na prawde dalej jedziemy. Nie wiele brakło, a nasi południowi sąsiedzi byliby biedniejsi o dwa listy, trzy koty, jednego psa i zająca. O mały włos a rozjechalibyśmy te "gady". Nie wiemy skąd się tu pałęta tyle zwierzyny. Przygód z legendarną policją nie mieliśmy, ale pojawiła się za to kontrola skarbowa. Spisali mnie z paszportu i puścili dalej. W połowie podróży zmożył nas sen. Zasnęliśmy koło pszenicy, pod gołym niebem. Nie pamiętam kiedy ostatnio widzieliśmy tyle gwiazd - miazga. Wstaliśmy o 3.15. Zebraliśmy się i dojechaliśmy do miejscowości Beretyfall... nie umię tego ani napisać, ani powiedzieć. W każdym bądz razie tam zostawiliśmy nasze auto. Do Oradeii dojechaliśmy już na rowerach. Na granicę prowadzi ścieżka rowerowa. Węgrzy swój odcinek trzymają na poziomie. Rumunii też trzymają poziom...śmieci, żwiru i szkieł.
Nasz plan dorwania autobusu do Sibiu nie wypalił. Byliśmy skłonni przekupić szofera, żeby zabrał rowery, ale z czym do ludzi. Chłop zamiast autobusem, przyjechał busem. Miał związane ręce. Pojechaliśmy na dworzec kolejowy i właśnie lecimy tanim pociągiem do Cluj-Napoki. Istnieje prawdopodobieństwo, że pociąg pamięta jeszcze komunę, ale nie przeszkadza to w niczym. Obsługa na stacji jak i w pociągu jest bardzo miła. W ogóle to na Rumunii każdy jest miły i się do nas uśmiecha. Bynajmniej nie jest to uśmiech politowania. Śmiałem się do Sabinki, że póki nie jesteśmy zwapniali do końca to będziemy jeździć rowerami. Później kupimy sobie motocykl, a ostatni etap to będą wakacje allincluzive i wybrzydzanie ze jajecznica za zimna. Zdrówko
Nasz plan dorwania autobusu do Sibiu nie wypalił. Byliśmy skłonni przekupić szofera, żeby zabrał rowery, ale z czym do ludzi. Chłop zamiast autobusem, przyjechał busem. Miał związane ręce. Pojechaliśmy na dworzec kolejowy i właśnie lecimy tanim pociągiem do Cluj-Napoki. Istnieje prawdopodobieństwo, że pociąg pamięta jeszcze komunę, ale nie przeszkadza to w niczym. Obsługa na stacji jak i w pociągu jest bardzo miła. W ogóle to na Rumunii każdy jest miły i się do nas uśmiecha. Bynajmniej nie jest to uśmiech politowania. Śmiałem się do Sabinki, że póki nie jesteśmy zwapniali do końca to będziemy jeździć rowerami. Później kupimy sobie motocykl, a ostatni etap to będą wakacje allincluzive i wybrzydzanie ze jajecznica za zimna. Zdrówko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz