O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

czwartek, 15 grudnia 2011

Niedzielne popołudnie na A-4

Nie jest tajemnicą, że w Polsce wiele rzeczy się teraz tworzy, przerabia, albo remontuje. Jakiś czas temu zrodził się pomysł, aby zobaczyć z bliska budowaną autostradę A-4. To dzięki Euro 2012 coś w temacie dróg w końcu ruszyło. Gorączka mistrzostw stopniowo narasta, a jak jest z autostradami ?.
- Też rosną, a w zasadzie budują się.

Nie zapuszczałem się daleko, tylko na własne podwórko zwane Rzeszowem.
Rowerową przejażdżkę zacząłem od węzła Rzeszów Centralny w Rudnej Małej.
Na teren budowy wjechałem bez najmniejszego problemu. Zresztą nie ja jeden, poza mną było wielu rowerzystów, spacerowiczów, a nawet ludzie z kijkami się znaleźli.


Wiadukt w Rudnej Małej, z poziomu krajowej 9 wygląda nieźle, a jak prezentuje się z innej perspektywy ?.




Prezentuje się okazale i kryje w sobie potencjał po 4 pasy ruchu (3+1) w każdą stronę. Gwoli ścisłości - autostrada A-4 póki co będzie mieć po 2 pasy w każdym kierunku + pas awaryjny. Widoczna nawierzchnia nie jest ostateczną. Na finalny asfalt przyjdzie jeszcze poczekać.

Przy okazji wiaduktu, na krajowej 9 wyrosły nam dwa ronda, jedno po stronie Rzeszowa, drugie po stronie Głogowa Małopolskiego (na zdjęciu powyżej). Mają ułatwić dostanie się na autostradę.

Gdy popatrzymy z węzła Rzeszów Centralny w kierunku węzła Rzeszów Zachód, to zobaczymy…

...ogrom pracy, który należy jeszcze wykonać.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w kierunku węzła Rzeszów Wschód.

Tutaj stoją już barierki i płot. Wiadukty są na dopieszczeniu i droga zaczyna przypominać autostradę.





Pomimo braku ostatniej warstwy asfaltu, nawierzchnia jest gładka jak blat stołu.
Postawione ekrany w pobliżu zabudowań, pozwolą nieco wyciszyć autostradę.

 Jadąc dalej kierunku wschodnim, docieram do węzła Rzeszów Wschód.

W tym miejscu nie da się nie zauważyć potężnego wiaduktu w Nowej Wsi.

Węzeł wschodni jest znacznie większy i znacznie bardziej skomplikowany niż dwa pozostałe rzeszowskie węzły (zachodni, centralny). A wszystko przez to, że tutaj kiedyś będzie się łączyć autostrada A-4 z ekspresówką S-19.

Widoczny wiadukt na zdjęciu powyżej, to łącznik pomiędzy A-4 i S-19. Pod nim, w głąb kadru biegnie autostrada A-4 w kierunku zachodnim (Dębica, Tarnów).

Na innym wiadukcie (zdjęcie powyżej) biegnie ekspresówka S-19. Pod nią, w głąb kadru leci autostrada A-4 w kierunku wschodnim (Jarosław, Korczowa). Jak widać nawierzchnia jest tutaj na razie ziemna.

Droga ekspresowa S-19. Zdjęcie zrobione z węzła wschodniego. Jadąc tą nawierzchnią przed siebie, wyjechałbym w Stobiernej.

Według informacji GDDKiA realizacja odcinaka pomiędzy węzłami Rzeszów Zachód-Centralny-Wschód (15,3 km) przewidziana jest na lata 2010-2011. Jest połowa grudnia 2011 i upłynie jeszcze wiele czasu zanim pojedziemy samochodem po rzeszowskim odcinku. Pytanie czy pojedziemy za darmo, na razie pozostaje bez odpowiedzi. Przyznaję, że kwoty, które są wykładane na budowę autostrad, przyprawiają o zawrót głowy. Wydawałoby się, że to hop! i droga jest gotowa, a tak najzwyczajniej w świecie się nie da. Pozyskanie terenu, odwodnienie, wiadukty, przepusty, nasypy, etc. to wszytsko pochłania niewyobrażalne ilości czasu. Podziwiam ludzi, którzy budują te drogi i jednocześnie zadaje pytanie: Dlaczego dopiero teraz ?. Co robiliśmy jak Czesi i Słowacy budowali swoje autostrady ?. Nasuwa mi się odpowiedź, że spaliśmy albo liczyliśmy, że kiedyś zrobi to Unia.

P.S. Jak przystało na teren budowy, nie obeszło się bez akcji. O ile bez problemu dostałem na się na węzeł Rzeszów Centralny i mogłem spokojnie jechać "autostradą" na wschód, tak w okolicach węzła wschodniego nie było już tak miło. Najpierw panowie robotnicy zwrócili mi uwagę, że to jest teren budowy, na którym zdarzył się śmiertelny wypadek. Dalej ochroniarze pilnujący sprzętu coś wykrzykiwali pod moim adresem. Rozumiem obawy tych ludzi, że coś mogło mi się stać, bo o to że mógłbym odjechać walcem nikt mnie chyba nie podejrzewa. Nie chcąc się narażać, lawirowałem trochę po tym węźle wschodnim. Skutek był taki, że podtopiłem się w błocie i złapałem gumę. Opona ma niby wkładkę antyprzebiciową, ale stalowy farfocel poszedł w nią jak nóż w masło. Przy resztce dnia zmieniłem dętkę i wróciłem na normalne drogi.

Poniżej zapis z loggera. Na obecną chwilę wujek Google na swoich mapach nic nie wspomina o autostradzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz