O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

niedziela, 4 maja 2014

Roztocze, rowerem łuk zatoczę - epizod przedostatni

Wczoraj wieczorem, po 3-ech dniach zakończyła się nasza podróż po Roztoczu. Dlaczego skończyliśmy dzień wcześniej (3 maja) ??. Ano dlatego, że pogoda znacznie się pogorszyła. W ostatnią noc wiał wiatr i temperatura spadła do +4,5°C. Poranek trzeciego dnia znowu przywitał nas deszczem. Obudziliśmy się o 7.00. Zjedliśmy śniadanie w namiocie, zagraliśmy w "Statki" (Sabina mnie ograła) i czekaliśmy jak przestanie padać. Po 9.00 przestało na chwilę kropić i błyskawicznie zwinęliśmy cały majdan. O 10.00 byliśmy ponownie w Zwierzyńcu. Po Mszy Św, dalej kropiło i nie zanosiło się, że będzie słoneczniej i cieplej. W takich warunkach nie ma mowy o jeździe po leśnych szlakach, a w planach była jazda po janowskich lasach. Podjęliśmy decyzję, że wracamy do domu i spróbujemy wrócić do Rzeszowa w jeden dzień. Temperatura w porywach sięgała 11°C, cyklicznie kropiło i przestawało, ale dało się jechać. Po 20 km jazdy byliśmy w Biłgoraju i pojawiało się lekkie zaskoczenie. Miasto jest bardzo zadbane. Wybrukowanie chodniki, szerokie ścieżki rowerowe, całość wygląda nieźle. Dalej, darliśmy drogami wojewódzkimi przez Harasiuki, Krzeszów i Groble. Z racji płaskiego terenu i niewielkiego ruchu jechało się przyjemnie. Nawąchaliśmy się powietrza z lasu za wszystkie czasu. W Kamieniu wylądowaliśmy na krajowej "19". Na schodach tamtejszej remizy usmażyliśmy jajecznice i ostatnią prostą pociągnęliśmy do Rzeszowa. Przy finiszu niebo zaciągnęło się ciemnymi chmurami i znowu zaczęło kropić. Temperatura spadła do 7°C. Decyzja o szybszym powrocie była słuszna. Trochę bałem się tego dystansu 120 km, ale udało się ukręcić bez przeszkód.

                                                               *  *  *
Podsumowanie
Roztocze jest przyjemną odskocznie od pagórków, ale na dłuższą metę byłoby mi ciężko wytrzymać bez 10%-owych podjazdów. To miejsce jest stworzone do rekreacyjnej jazdy i jak ktoś skupi się tylko na asfaltowych nawierzchniach to spokojnie może kręcić duże dystanse. Spodziewaliśmy się, że będą tu lasy i one rzeczywiście są i to w nadmiarze. Jedziesz 2 km przez las prostą drogą, bierzesz zakręt i znowu jedziesz 2 km przez las. Niestety również i tutaj są spore ilości kleszczy. Przed wejściami do lasów pojawiły się nawet tablice ostrzegawcze. Nie ma żartów z tymi stworzeniami. Staraliśmy się uważać jak tylko się da, momentami może do przesady i udało nam się uniknąć ukąszenia. Na tutejszych terenach jest także dużo byłych kopalni piasku, jak również są miejsca pamięci ofiar II wojny światowej. Czy coś bym poprawił przy następnej wycieczce na Roztocze ??. Tak, zamówiłbym lepszą pogodą :)

Zdjęcia z wyjazdu pojawią się niebawem, a narazie zamieszczam przejechaną trasa na rowerach. Błądzenie i plątanie się pozwoliłem sobie usunąć.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz