O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

niedziela, 2 kwietnia 2017

Pogórze Rzeszowskie - Biała, Borówki, Błędowa Tyczyńska, Słocina

Rozpoczęliśmy już na dobre sezon rowerowy. Wraz z nami tysiące kleszczy w trawach i setki motocyklistów, którzy zgromadzili się dzisiaj na Podpromiu. Niesamowite jest obserwowanie kogoś starszego, kto uczy się jeździć na rolkach, przewraca się i wywołuje to w nim szczerą radość. Jesteśmy narazie bez formy, zapuszczeni po zimie. Tylko nasze rowery są sprawne, bo zużyte komponenty naprawiliśmy albo wymieniliśmy na nowe. Dlatego dziś bez szaleństw postawiliśmy na pagórki Pogórza Rzeszowskiego.


Wzdłuż Wisłoka, ścieżką rowerową pomknęliśmy na Białą- byleby tylko nie jechać rozkopaną ul.Sikorskiego.

Z głównej drogi na Dynów, gdzie był spory ruch, skręciliśmy na Borówki i rozpoczął się spokojny podjazd sięgający 14%.

Przyrodzie ewidentnie brakuje jeszcze wybarwienia.

Słońce dziś pięknie opalało - temperatura w cieniu sięgnęła 22°C.



W Borówkach skręciliśmy w lewo w kierunku Błędowy Tyczyńskiej i klimaty zrobiły się takie jak lubimy.
 
 Dojechaliśmy do stawów w Chmilniku i wytraciliśmy całą wysokość.

Ale żeby nie było za lekko, to do Rzeszowa wracaliśmy przez Matysówkę. I znowu był podjazd.

Widok na Rzeszów z perspektywy Słociny.

Naszą wycieczkę zakończliśmy w Parku Szafera na Słocinie. Gdy drzewa nie mają liści, to wtedy doskonale widać ile jest tutaj ptasich gniazd.

                                                               *  *  *
Przyroda dopiero zakwita, widać to po trawie i pąkach drzew. Na wybarwione zdjęcie, przyjdzie jeszcze poczekać. Jeśli ktoś nie przygotował swojego roweru do sezonu, to jest to najwyższa pora. Zapewne wiosna jeszcze pokaże swoje mokre oblicze, ale póki co trzeba łapać promienie słońca. Zmęczyliśmy się dzisiaj, choć trasa nie była wymagająca. Uwielbiamy jeździć po szutrowych drogach, z dala od zabudowań i natłoku samochodów. Wtedy ładują się nasze akumulatory. Mapka do naszej dzisiejszej trasy znajduje się poniżej. Życzymy wszystkim udanego sezonu.

3 komentarze:

  1. Może wiosny jeszcze nie widać ale na pewno ją słychać. Ptasie i żabie koncerty są piekne zwłaszcza wieczorową porą. W przeciwieństwie do tych kocich, do których trzeba mieć dużą cierpliwość by ich wysłuchiwać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna wyprawa :) Świetne zdjęcia. Dobrze, że coraz częściej pogoda nam dopisuje to można się wybrać gdzieś w dłuższą trasę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, koty marcują się też w kwietniu ;). Pogoda pewnie nam jeszcze pociemnieje, poleje, ale grunt że bliżej lata jak dalej.

    OdpowiedzUsuń