O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

czwartek, 17 sierpnia 2017

Śląski Beskid Żywiecki - (Epizod przedostatni)

 
Śmignęliśmy sobie po Beskidzie Żywieckim i Śląskim. Początek z uwagi na pogodę był niepewny bo gdy dojeżdżaliśmy do Żywca, to wycieraczki w naszym samochodzie nie nadążały odprowadzać wody. Na szczęście z każdym dniem było coraz lepiej i tylko w pierwszą noc temperatura oscylowała w okolicy +8C. Żeby nie zmarznąć dogrzewaliśmy się "małpkami". Ciche lasy, miękka ściółka, mała ilość owadów to idealna kompozycja do odpoczynku. No ale nie ma nic za darmo. Jak popatrzymy na mapę, to specyfika terenu wymagała przedzierania się przez góry. Chcieliśmy zrobić pętle, jechać od miejsca do miejsca, więc skazani byliśmy na korzystanie ze szlaków pieszych, rowerowych albo narciarskich. Gdyby mieć szosówkę i chcieć korzystać tylko z asfaltowych dróg, to trzeba by nakładać mnóstwo kilometrów. My lubimy przedzierać się szlakami, uwielbiamy błoto a szczególnie kochamy podjazdy wynoszące 21%... żartuję oczywiści. Parę razy zdarzyło się, że koło nie chciało się obracać bo napchało się mnóstwo błota, ale generalnie był w tym fan. W ciągu czterech dni przejechaliśmy łącznie około 210 km. Praktycznie w 85% udało nam się wjechać tam gdzie chcieliśmy. Cieszy nas to, najeździliśmy się i teraz znowu możemy wrócić do jazdy nad Wisłokiem :). To co bardzo nam się spodobało, to życzliwość ludzi w każdym miejscu. To niesamowite, że wyciągasz mapę, doskonale wiesz gdzie jesteś i dokąd jedziesz, a ludzie i tak przychodzą i pytają czy trzeba pomoc. To bardzo uprzejme z ich strony- nie to żebym pił do ludzi na Podkarpaciu, że są mniej życzliwi ;). Poniżej prezentujemy mapkę naszego rowerowego przejazdu i kilka zdjęć. Na pełną fotorelacje przyjdzie poczekać.
P.S. Nie usprawiedliwiamy się, ale nasza relacja na facebook'u momentami mogła nie być taka jak oczekiwaliśmy. Publikowane zdjęcia to były "surówki", internet niedomagał w wielu wypadkach i gdy publikowaliśmy posty to najczęściej ze zmęczenia telefon wypadał nam z ręki.
Pozdrawiamy








2 komentarze: