O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

czwartek, 2 maja 2013

W krainie misia (Bieszczady) - Dzień 1

Ukręciliśmy dzisiaj 70 km i szczerze mówiąc jestem padnięty. Sabina też jest trochę zmęczona. Po wyjściu z pociągu w Przemyślu od razu kierowaliśmy na południe. Dobiliśmy do Ustrzyk Dolnych i tutaj wyhaczyliśmy miejscówkę pod lasem, z dala od domów. Pogoda cały dzień nam dopisywała. Słońce delikatnie przygrzewało przez filterek z chmur, a temperatura w porywach dobijała do 22°C.
Z trudniejszych pokonanych podjazdów, to zdecydowanie dał nam popalić podjazd na Kalwarię Pacławską i droga z Fredropolu do Arłamowa. Ta druga biegnie przez całkiem pozapuszczane tereny. Nic, tylko asfalt i drzewa. Tam gdzie jest trochę więcej cywilizacji to i pojawi się jakiś sklep. W jednym z nich zostałem mocno zaskoczony bo 1/5 półek stanowiła alkohol. Ilość gatunków była spora, bo można było kupić taniego sikacza, jak i Napoleona. W sumie to co tu innego można robić jak nie ma się pracy, ani gospodarki.
Wiecie co lubię w spaniu na dziko ??. Lubię tą bliskość natury i zapach namiotu. Od razu przypominają mi sie stare dobre czasy ;). Kończę bo oczy same mi się zamykają. Dobranoc

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz