O blogu

Witam na blogu rowerowo-podróżniczym. Powstał on z myślą, aby wreszcie w jednym miejscu umieścić relacje i zdjęcia z wyjazdów, w których uczestniczyłem. W tym miejscu będę zamieszczał informacje ze swoich bieżących wycieczek, tych mniejszych i tych większych. Tytuł blogu, umieszczony powyżej nie bez powodu tak brzmi, bo rower to nie tylko rozrywka na niedzielne popołudnia, ale i świetny środek transportu do poznawania nowych miejsc. Świat postrzegany z rowerowego siodełka jest inny niż ten widziany przez szybę samochodu. Aby przekonać się o tym nie trzeba mieć formy zawodowego kolarza, ani drogiego roweru, wystarczy być otwartym i gotowym na przygody.

sobota, 4 maja 2013

W krainie misia (Bieszczady) - Dzień 3

Było ciężko i tak naprawdę zabawa zaczęła się wczoraj. W piątek po porannej Mszy Świętej udaliśmy się do chyba jedynego otwartego sklepu w Ustrzykach Dolnych. Zrobiliśmy zapasy i popędziliśmy do Czarnej. Nie wiem co było w powietrzu, ale ciężko się jechało. W Czarnej w miejskim parku na chodniku zjedliśmy drugie śniadanie i po wypitej herbacie odbiliśmy na Małą Pętle Bieszczadzką. Duchota w powietrzu sprawiała, że lekko się nie jechało- piliśmy wodę bez opamiętania. W Polanie skręciliśmy na południe do Zatwarnicy. Na drodze zrobiło się nieco luźniej, towarzyszyły nam tylko drzewa i miejscami retorty, co to węgiel na grilla wypalają. W przerwie na obiad wysuszyliśmy namiot i zjedliśmy przyzwoite klopsiki ze słoika. Kilkadziesiąt minut później, chmury zasłoniły niebo i zrobiło się całkiem odludnie. Przez 8 km nie spotkaliśmy żywego ducha. Gdybym miał się wypowiedzieć na temat oznaczeń bieszczadzkich szlaków pieszych i rowerowych to powiem, że są przyzwoite, ale zdarzają się momenty, że bez mapy byłoby cieżko. Wczoraj pod wieczór zobaczyliśmy Połoninę Wetlińska z bliska i 2 min później zaczęło lać. Cyklicznie przechodziły burze z deszczem i do samego zmroku napieraliśmy urokliwą drogą wzdłuż Sanu. Nie natknęliśmy się na misia i całe szczęście, ale zobaczyliśmy łanie, daniela i salamandry. Tuż przed ciemnością rozbiliśmy namiot przy jakiejś bocznej drodze. W nocy padało, a ranek przywitał nas widokiem lasów spowitych w chmurach.
 Dzisiejszym naszym celem był Rezerwat Sine Wiry. Dużo się tam zmieniło ostatnimi czasy. Przede wszystkim pojawił się asfalt na wjeździe i nowa kamienista droga. Tablice informacyjne również zostały odświeżone, co cieszy. Dobrze, że ktoś to ma na oku. Z Sinych Wirów pojechaliśmy do cerkwi w Łopience. To miejsce również pięknieje i wywołuje dyskusje o jego dalszym przeznaczeniu. Dowiedzieliśmy się, że istnieje grupa osób, która walczy o zachowanie charakteru tej świątyni w takiej formie jakiej jest teraz. I dobrze, nie potrzeba tam komercji. Wyjeżdżając z Łopienki pożegnaliśmy takie zapuszczone Bieszczady. Wraz z asfaltem szybko pojawiły się noclegi, zajazdy i Jezioro Solińskie ze swoimi "atrakcjami". Po drodze musieliśmy spróbować lokalnego specjału- smażonego pstrąga.

Teraz będzie nieco od strony technicznej. Wczoraj padł wyłącznik w moim loggerze GPS. Rozebrałem to "pudełko" i będzie ciężko to naprawić. Teraz, żeby wyłączyć tą gadzinę, muszę wyciągać baterie. Dziś niestety straciłem część danych z tego urządzenia. Rowery, też pokazały swój bunt. W Sinych Wirach Sabina złapała kapcia, a Ja pod Hoczewem straciłem prawą manetkę, co obsługuje kasetę. Po rozkręceniu tego mechanizmu wypadł mi jakiś pęknięty metalowy fragment i nie ma mowy o naprawie tego ustrojstwa. Ustawiłem przerzutkę z tyłu na piątą koronkę i muszę jakoś te 90 km dojechać do domu. Na szczęści mam 3 sprawne koronki korby, więc mam 3 biegi.
W Bieszczadach obudziły się już wszelkiej maści owady. Nie przypuszczałem że tak szybko. Widziałem już dwa kleszcze, jednego nawet wyciągałem ze skóry. Dziś cały dzień było rześko i nawet nie było za bardzo kiedy wysuszyć namiotu. Mam nadzieję, że jutro będzie cieplej.



P.S. Przemek nie wiem gdzie Ty tą prognozę pogody wyczytujesz, ale narazie świetnie się sprawdza- dzięki.
Pozdrawiamy ze wzgórza spod Zagórza, 300 metrów od drogi krajowej nr 84. Spokojnej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz